You are hereZagrzeb z szerszej perspektywy / Odpowiedź
Odpowiedź
Zagrzeb z szerszej perspektywy
Zagrzeb bez „Gradca” i Kaptolu”
W stolicy Chorwacji – Zagrzebiu miałem okazję być wielokrotnie. Moje pobyty ograniczały się jednak, w przeważającej części, tylko do ścisłego centrum. Wynikało to stąd, że „Gradec” i „Kaptol” to miejsca, które dla turystów są najbardziej istotne, co zresztą wydaje się bardzo logiczne. Wszak to tam znajduje się najwięcej zabytków, to tam w końcu, rodziła się chorwacka stolica i jej historia. A, że to wszystko takie piękne i ciekawe, na inne miejsca nie było już czasu. A szkoda, bo w innych częściach chorwackiej stolicy, tych bliższych, czy dalej położonych od centrum, też można natrafić na wiele ciekawych miejsc godnych obejrzenia. Przekonałem się o tym podczas mojego ostatniego pobytu w tym pięknym mieście. Na spojrzenie na Zagrzeb, z tej „szerszej perspektywy”, miałem bowiem, aż całe dwa dni. Starałem się więc wykorzystać ten czas do maksimum, i obejrzeć maksimum miejsc godnych uwagi. Zacząłem od „Dolnego Miasta” (Donjego Gradu) wędrując po „zielonej podkowie”, czyli po szeregu pięknych parkach ułożonych na kształt litery „U”. Potem wędrowałem (czytaj: poruszałem się samochodem) po zboczach „Medvednicy” - masywu górskiego z najwyższym szczytem „Sljeme” - górującej nad Zagrzebiem. Nie omieszkałem zobaczyć również, co może wyda się wielu dziwnym miejscem do zwiedzania, zagrzebski cmentarz „Mirogoj”. Ale po kolei. Zacząłem od „Donjego Gradu” i pierwsza rzecz, która przyszła mi na myśl to, że jestem w Wiedniu. Takie same, secesyjne kamienice, budynki, parki. I nie może to nikogo dziwić, a to z racji tego, że ta część chorwackiej stolicy powstała za czasów panowania Monarchii Habsburskiej. Ba, większość tych wspaniałych budowli projektowali i budowali wiedeńscy architekci i budowniczy. Najpiękniejszym i chyba najokazalszym przykładem jest budynek Chorwackiego Teatru Narodowego (Hrvatsko Narodno Kazalište), dzieło wiedeńskich architektów Fellner & Helmer. Otwarcia teatru, w 1895 roku, dokonał sam cesarz Franciszek Józef. W tej „zielonej podkowie”, wśród pięknych platanów, fontann i pomników, jest jeszcze wiele budynków zachwycających swoim majestatycznym wyglądem. Nie dziwota, że wiele z nich zajmują hotele, ambasady i urzędy państwowe, ale również wydziały Zagrzebskiego Uniwersytetu i galerie. Te „place – parki” są charakterystyczne dla tej części Zagrzebia i to nie tylko w tej przysłowiowej „podkowie”, bo poza nią jest jeszcze wiele innych parków, a co jeden to piękniejszy, w których mieszkańcy mogą spędzać w bardzo miły sposób swój wolny czas. W parkach bowiem są alejki spacerowe, ścieżki rowerowe, różnego rodzaju boiska, place zabaw, ale też i ciche, spokojne zakątki. Są też tam kafejki (kafići), restauracje i punkty gastronomiczne, a wszystko po to, by zagrzebianie, mieli gdzie odpoczywać i bawić się. Wiem też, że w okresie zimowym w parkach są tworzone lodowiska i organizowane są, na wzór, a jakże, wiedeński, jarmarki przedświąteczne. Ogromna ilość terenów zielonych, to kolejna rzecz, która mnie zachwyciła. Co warte podkreślenia parki te są pielęgnowane i utrzymywane w ogromnym porządku. Co by jednak nie mówić o zielonych zagrzebskich terenach, to te prawdziwe i naturalne dopiero były przede mną, a znajdowały się one na „Medvednicy”. Można to było zauważyć od razu wspinając się na jej szczyt. O „Medvednicy” za chwilę, bo chciałbym teraz napisać o jeszcze jednej sprawie, która „rzuciła mnie się na oczy”. W parkach, na placach, w kafejkach, a właściwie to wszędzie, widziałem pełno uśmiechniętej, wesołej, wręcz beztroskiej młodzieży. Spacerującej alejkami, siedzącej na ławkach, czy przy kawiarnianych stolikach. W większości wypadków pijących kawę lub różne soki, a bardzo rzadko napoje alkoholowe. No, może niekiedy na stoliku było jakieś piwo. Ja wiem w Zagrzebiu są wyższe uczelnie, różne inne szkoły, ale to były wakacje, a tej młodzieży, podkreślam wesołej i uśmiechniętej, było pełno i wszędzie. Bardzo mi się to podobało.
To teraz już „Medvednica” – masyw górski, którego nazwa pochodzi od niedźwiedzi żyjących tu w zamierzchłych czasach. Zagrzeb, o czym turyści rzadko zdają sobie sprawę, ma idealne położenie. W południowej stronie miasta płynie rzeka Sawa, przy której znajduje się wiele kąpielisk, basenów i stanic wodniackich. A od północy, nad miastem góruje „Medvednica” z licznymi szlakami pieszymi, ścieżkami rowerowymi, schroniskami i trasami narciarskimi. Tak, tak, kilka wyciągów wywozi w zimie narciarzy na stoki narciarskie i to na tyle ciekawych, że na jednym z nich, co roku, odbywają się zawody o pucharu świata w narciarstwie alpejskim. Największe wrażenie zrobiła na mnie jednak ogromna, ogromnista wieża telewizyjna. Stojąc pod nią czułem się jak bardzo malutki robaczek. Humor poprawiały mi prześwietne widoki na jedną i drugą stronę góry. Poniżej szczytu znajduje się „Medvedgrad” twierdza wybudowana w XIII wieku, jako schronienie się przed najazdem Tatarów, którzy zdobyli i zniszczyli dzisiejszy Zagrzeb. Z niej również rozpościerał się przepiękny widok na Zgrzeb. Miejsce to, od pewnego czasu, ma dla Chorwatów szczególne znaczenie. Zrekonstruowano tu bowiem „Ołtarz Ojczyzny” poświęcony obrońcom Chorwacji. Z szacunku dla tych ludzi, wielu zagranicznych polityków, odwiedza to piękne miejsce. Nie powiem, na mnie również wywarło ogromne wrażenie. Podobnie zresztą jak cmentarz „Mirogoj”. I to przynajmniej z trzech powodów. Po pierwsze jego wielkość i ogrom. Jest on bowiem usytuowany na 72 ha. Po drugie przepiękne arkady – grobowce okalające cmentarz. W grobowcach tych leżą najznakomitsi Chorwaci, chociaż bliżej prawdy byłoby stwierdzenie, że najbogatsi. Każdy grobowiec to istne dzieło sztuki architektonicznej. Na dodatek z zewnątrz arkady te są porośnięte bluszczem. I po trzecie na cmentarzu chowie się wszystkich ludzi, bez względu na wiarę i pochodzenie. Stąd mogłem oglądać groby katolików, ewangelików, Żydów, prawosławnych i muzułmanów. Widziałem groby partyzantów z II wojny światowej, ale i ustaszy i Niemców. Chorwatów, którzy zginęli w czasie ostatniej bratobójczej wojny, ale i Serbów i Bośniaków. Widząc to nasunęła mi się znana pewnie wszystkim myśl, jednak nie zawsze za życia chcących o niej pamiętać. Po śmierci jesteśmy wszyscy równi i nie ma tu żadnego znaczenia bogactwo, wiara czy pochodzenie.
Spacery po „peryferyjnym” Zagrzebiu udowodniły mi, o czym wcześniej wiedziałem, na podstawie opowiadań i lektur, że miasto to, to nie tylko centrum z Gradacem i Kaptolem. To również cała aglomeracja mogąca pochwalić się wieloma wspaniałymi miejscami, zachwycającymi różnymi atrakcjami. Bardzo się cieszę, że mogłem to wszystko zobaczyć patrząc na nie „z szerszej perspektywy”.