You are hereWyspa Krapanj / Odpowiedź
Odpowiedź
Wyspa Krapanj
Wyspa Krapanj
Wiadomo, wybrzeże chorwackie to 1185 wysp i wysepek (niektórzy powiadają, że jest ich nawet 1244), a wśród nich są, te duże jak: Krk, Cres, Brač, Hvar czy Korčula, i te mniejsze jak: Mljet, Pag, Rab, czy Vis. O nich większość turystów wie wszystko, ba gros turystów odwiedziło te wyspy. Są też jednak i te całkiem małe, o których mówi się niewiele albo prawie wcale. Do nich zaliczyłbym malutką, niepozorną, ale jakże interesującą wysepkę Krapanj, niedaleko Šibenika, i odległą od brzegu jedynie o 300 metrów. Jej fascynacja polega nie na tym, że na niewielkiej przestrzeni jest trochę zabytków, ale na tym co robią jej mieszkańcy i to już od setek lat. Może jednak najpierw o samej wysepce. Otóż Krapanj to naprawdę najmniejsza, bo licząca zaledwie 0,36 km2 powierzchni, a do tego mierząca tylko 1,25 m wysokości, zamieszkała wyspa na Adriatyku. Można na nią dostać się łodziami tylko z miejscowości Brodarica. Zamieszkuje ją około 200 osób, chociaż w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku mieszkało na niej 1500 mieszkańców, przez co uchodziła ona za jedną z najbardziej zaludnionych wysp na wybrzeżu. Prąd na wyspę doprowadzono dopiero w 1959 roku, a bieżącą wodę wyspa otrzymała na przełomie 1963/1964 roku. I to właśnie trudy życia na wyspie bez prądu, bieżącej wody, spowodowały, że mieszkańcy zaczęli opuszczać wyspę w poszukiwaniu łatwiejszego „kawałka chleba” na stałym lądzie. Zresztą większość z nich miała pola na wybrzeżu i tam budowała swoje nowe domy, tworząc tym to sposobem nowe miasteczko Brodarica. Uważa się, że nazwa wyspy pochodzi od greckiego słowa „kopranon”, które to słowo odnosi się do „Jadrtovačko blato”, terenów, na których po dzisiejszy dzień krapljanie mają swoje winnice. Wioska na wyspie to przede wszystkim stare, kamienne domy, które tworzą labirynt kamiennych uliczek. Z tej kamiennej zabudowy wyłaniają się stuletnie drzewa sosen Pini i klasztor wraz z kościołem sv Križa (św. Krzyża) z XV wieku, ze swoją charakterystyczną dzwonnicą. Wyspa była własnością Šibenika, ale w 1436 roku postanowiono ją sprzedać szlachcicowi Tomi Juriću. Od razu rozpoczyna on budowę kaplicy. W swoim testamencie daruje z kolei wyspę franciszkanom, którzy natychmiast przystępują do budowy klasztoru. W XVII wieku klasztor powiększono i przebudowano w stylu późnego renesansu. W klasztorze znajduje się obraz Francesca Santacrocea „Ostatnia wieczerza” i krucyfiks wykonany z drzewa oliwnego przyniesionego z Ziemi Świętej. Pomimo, że wyspa nie była do zamieszkania, to w obawie przed Turkami ludność z wybrzeża kryje się na wyspie. I tak, w 1500 roku, na wyspie znajduje się 200 wiejskich domów. Nie mając ziemi uprawnej, a i z pitną wodą były problemy, miejscowa ludność zwraca się w kierunku morza i zaczyna trudnić się połowem gąbek, która to tradycja przetrwała do dnia dzisiejszego, tyle tylko, że dzisiaj do jej połowu stosuje się nowoczesny sprzęt do nurkowania. Ta tradycja połowu gąbek trwa już ponad 300 lat. Prekursorem połowów był zakonnik Antun, który przybył na Krapanj początkiem XVIII wieku z Krety i to on pokazał miejscowym jak wyławia się gąbki z morza. Tradycyjny połów gąbek to ciężka i bardzo niebezpieczna praca. Na połowy, łodzią, udawało się co najmniej sześć osób i każda z nich miała określone zadanie. Najważniejsi byli nurkowie, których zadaniem było wydobywanie z morskich głębin gąbek. Kolejnych dwóch było odpowiedzialnych za „dostarczanie” powietrza do specjalnych „dzwonów” zanurzonych w morzu, a pozwalających nurkom na nabieranie powietrza bez wynurzania. Pozostali dwaj mieli za zadanie wiosłowanie i czyszczenie gąbek dostarczonych przez nurków. Była to bardzo niebezpieczna praca, szczególnie dla tych nurkujących, powodująca wiele wypadków śmiertelnych i to nie tylko przez utonięcie, ale także z powodu choroby kesonowej. Trzeba było się wykazać nie lada umiejętnościami, by przetrwać w tym zawodzie. Mimo tych grożących niebezpieczeństw mieszkańcy Krapanja podejmowali to ryzyko i z czasem stali się niedościgniętymi mistrzami w swoim zawodzie. Szczęściem mieszkańców wyspy było to, że wydobywana gąbka była dobrej jakości i wysoko ceniona przez odbiorców. Istniała jednak konieczność schodzenia coraz głębiej, w poszukiwaniu jak najlepszych okazów. I tu kapitalnego znaczenia nabiera sprzęt do nurkowania, który po raz pierwszy pojawia się na wyspie w 1893 roku. Przed II wojną światową i w latach zaraz po niej na wyspie było około 20 zespołów trudniących się połowem gąbek. Każdy zespół liczył od siedmiu do ośmiu członków załogi dwóch do trzech nurków i pięciu asystentów. Połowy odbywały się od wiosny do jesieni. Dodam tylko, że na świecie żyje około 9 tys. gatunków gąbek. Dzisiaj wyspa oferuje spokój i ciszę. Jest tylko parę apartamentów i jeden jedyny hotel „Spongiola”, który ma w swojej ofercie nurkowanie w poszukiwaniu gąbek, oczywiście pod nadzorem wytrawnych nurków. W centrum jest też galeria gąbki, w której można zakupić takową, a także inne pamiątki, w większości kojarzone z gąbkami. Na koniec jeszcze jedna, jak mi się wydaje, bardzo ważna i istotna informacja dotycząca wyspy. Na wyspie Krapanj nie ma samochodów.